piątek, 19 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 19

Zabijcie mnie, ale już sama się pogubiłam w tym czasie akcji i nie jestem pewna, kiedy rozgrywa się ten rozdział. Lmao. ^^ Wydaje mi się, że tak około kwietnia, ale pewności nie mam, a mój mózg trochę już odmawia współpracy. :3 Jak się ogarnę, to myślę, że w następnym rozdziale Wam przybliżę, jak to dokładnie jest. Tymczasem miłej lektury. :*



* * *
Siedziałam i się uczyłam, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie.
– Proszę! – zawołałam.
Drzwi się otworzyły, ale ja nie podniosłam wzroku znad książki. I wtedy nagle usłyszałam męskie chrząkanie, dlatego gwałtownie oderwałam się od lektury. Z wrażenia upuściłam długopis. Zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno nie sen. Podniosłam się z miejsca, cały czas się w niego wpatrując.
– Ja was zostawię – powiedziała Julie i wyszła.
Drzwi się zamknęły, a my cały czas patrzyliśmy na siebie, aż postanowiłam przerwać tę krępującą ciszę.
– Co tu robisz…? – spytałam. – Przecież… wieczorem macie koncert.
– Wiem, za trzy godziny – odparł.
– Więc co…?
– Przyszedłem, bo… – Zrobił trzy małe kroki w moją stronę. – Bo nie mogę zapomnieć, Zoey. Staram się, ale chyba nie umiem. Utrzymujemy kontakt, ale to nie to samo. Chciałbym cię widywać na co dzień. Wiem, że to bez sensu, ale… zakochałem się. I tak mi z tym źle… bo jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie mogę dać ci tyle, na ile zasługujesz. Te wszystkie koncerty… nie, to nie ma sensu. Przyszedłem, bo chyba powinnaś wiedzieć. Nie chcę cię ranić.
Odwrócił się do mnie tyłem i skierował w stronę drzwi.
– Brad… – jęknęłam. – Zranisz mnie, jeśli teraz wyjdziesz.
Stanął do mnie przodem.
– Tęskniłam za tobą – wyszeptałam. – Proszę, jeżeli… jest jakiś… cień szansy, to… chcę spróbować. Czuję… to samo, co ty, ale nie jest mi łatwo… no wiesz… o tym mówić.
Podszedł do mnie, złapał za uda poniżej pośladków, a następnie podniósł do góry.
– Brad! – roześmiałam się.
On również zaczął się śmiać.
– Zoey… – jęknął.
Nie postawił mnie na ziemi, ale stanął w miejscu. Oplotłam nogami jego biodra i spojrzeliśmy na siebie, po czym trąciłam się z nim nosem. Przymknęłam oczy, poddając się chwili. Lekko okręciłam głowę w bok i wtedy nasze wargi się spotkały.
Ten pocałunek zmieniał się z każdą chwilą. Poczynając od delikatnego muskania, z czasem stał się dużo bardziej namiętny i odważny.
Zakręcił mną, nie odrywając się od moich ust, i usiadł na łóżku. Czerpaliśmy z każdej chwili. Mieliśmy ich przecież tak niewiele…
Nagle jego wargi przeniosły się na moją szyję.
– Brad… – zachichotałam.
– No co? – zamruczał, drażniąc perfidnie dopiero co znaleziony mój wrażliwy punkt.
– Julie by się to nie spodobało – zaśmiałam się.
Westchnął, po czym po raz ostatni musnął moją skórę i spojrzał na mnie, a ja przeczesałam palcami jego włosy. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zastanawiałam się, jak do tego wszystkiego doszło i jak bardzo w tym wszystkim pomógł nam przypadek.
Zerknął na biurko, gdzie porozrzucane były różnej maści książki, zeszyty i podręczniki.
– Oderwałem cię od nauki? – spytał przepraszającym tonem.
– Brad, ja… to wszystko umiałam już dawno… Uczę się, żeby nie myśleć, bo gdy myślę, to myślę o tobie – wyznałam rozbrajająco szczerze.
Pocałował mnie delikatnie w usta, po czym wyszeptał:
– Nie będzie łatwo…
Zależy mi na tobie, mam to gdzieś, pomyślałam, ale zabrakło mi odwagi na wypowiedzenie tego.
– Wierzę, że… jeżeli będziemy chcieli, jakoś damy radę…
Julie
Usiadłam obok Harrego na kanapie, cały czas myśląc o Zoey i Bradzie. Tak bardzo chciałam, żeby im się udało…
Spojrzałam na Harrego, a wtedy nagle cmoknął mnie w usta.
- Co to było? - zapytałam ze śmiechem.
- Atak z zaskoczenia - odparł z zadowoleniem.
Spojrzałam na telewizję. Przez chwilę siedziałam tak w ciszy, gdy nagle zagadnęłam:
- Harry?
- Tak? - Odwrócił głowę w moją stronę, a wtedy musnęłam jego wargi.
- Kontratak z zaskoczenia.
Objął mnie ramieniem i oboje się uśmiechnęliśmy.
- Myślisz, że im się uda? - zapytałam po chwili.
- Nie wiem… - odparł, po czym na moment zapadła cisza. Wiedziałam, że zastanawia się nad odpowiedzią, dlatego milczałam. - Myślę, że… gdybym był na jego miejscu, to zrobiłbym wszystko… Jeżeli zależy mu na niej tak, jak mi na tobie, to… uda im się.
- A nam? - zapytałam.
Uśmiechnął się nieco smutno, co mnie trochę zdziwiło.
- Nam już się udało - odparł.
Lekko uniosłam kąciki warg, po czym - nie wiedzieć czemu - wyrwało mi się:
- Powiesz mi, dlaczego wyjechałeś z Holmes Chapel?
To pytanie męczyło mnie od już od jakiegoś czasu. Zauważyłam, że jest to dla niego drażliwy temat, ale po prostu ciekawość zwyciężyła. On wiedział o mnie wszystko, ja o nim bardzo niewiele. Ani razu nie wspomniał o jakiejkolwiek swojej rodzinie. Wiedziałam tylko tyle, że z Holmes Chapel wyjechał na studia, a potem już nigdy tam nie wrócił.
Milczał przez dłuższą chwilę. Atmosfera wokół nagle stała się uciążliwa.
- Przepraszam, nie powinnam pytać - odezwałam się.
- Nie przepraszaj… - odparł niepewnie. - Ja… przepraszam… Po prostu… Um…
- W porządku - ucięłam tylko krótko.
Nie drążyłam. Nie obchodziła mnie jego przeszłość. Nie, dopóki był przy mnie i mnie kochał. Przynajmniej tak mi się wydawało…
____________________________________________________________
Wiem, że późno; miałam zamiar dodać popołudniu, ale od 16:20 (z małymi przerwami) prądu nie było. :/
Ten rozdział... tyłka nie urywa, zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Niewiele się dzieje, ale takie rozdziały też muszą być. :D Myślę, że z następnym spotkamy się jeszcze przed Wigilią, tak że do zobaczenia. :) I looknijcie sobie w ten pasek tutaj trochę pod górę, z boku . ;) ↑↑↑→→→
A teraz muszę Wam podziękować, bo udało mi się uchwycić pewien piękny moment. ;*
PS. Wiem, że ten rozdział jest krótki, i nie pocieszę Was, bo następny będzie... jeszcze krótszy. Kwiatuszek w ramach przeprosin. ❃-,-'--  ;)

4 komentarze:

  1. Ach... ale fajnie, uroczo :) bardzo mi się to podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki, ale bardzo fajny <3
    Czekam na next.
    Pozdrawiam, Anonimek ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boję się tego, co Harry może powiedzieć Julie... Co mogło się wydarzyć w jego przeszłości...
    Niesamowity rozdział <3 Nie mogę się odczekać kolejnego ^_^

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K