piątek, 10 października 2014

ROZDZIAŁ 9

Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka w koszmarnym nastroju. Nagle usłyszałam cichy dźwięk odbieranego esemesa. Chwyciłam telefon z szafki i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawił się rząd cyferek jakiegoś nieznanego mi numeru. Przesunęłam palcem po ekranie, odblokowując go i otworzyłam wiadomość.
Zapewne wiesz, kim jestem. Zapewne mi nie odpiszesz. Zapewne będziesz zła, że napisałem. Chciałem tylko życzyć Ci dobrej nocy. x
Pierwsze, co zrobiłam: zapisałam jego numer. Następnie odpisałam na esemesa szybko i w gniewie.
Do: Harry
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś?! Mówiłam, że to tylko jedna kolacja. Po prostu daj mi teraz spokój. Nic od Ciebie nie chcę, jasne?!
Odpowiedź przyszła szybciej, niż się spodziewałam.
Od: Harry
Zrobiłem coś nie tak, Julie? Przepraszam, jeśli czymś Cię uraziłem. Myślałem, że chcesz…
Nie odpisałam. Po chwili przyszła kolejna:
Od: Harry
Jeśli robisz sobie żarty, to przestań.
… i kolejna:
Od: Harry
Powiedz chociaż, o co jesteś zła, bo nie usnę, dopóki się nie dowiem!
Fuknęłam tylko pod nosem, odkładając wyciszony już telefon na szafkę nocną.
Usnęłam chyba po pół godziny, zmęczona wrażeniami dnia.
Nie dane mi było jednak się wyspać. Najpierw śnił mi się koszmar o zmutowanych chrabąszczach, a jak już się obudziłam, była 5:30. Wstałam i zrobiłam sobie kawę, a następnie położyłam się na stole i po prostu leżałam. Byłam zmęczona. Pomijając niewyspanie, po prostu psychicznie. Za dużo sobie nawyobrażałam podczas tej kolacji. I już przez moment… dosłownie sekundę, taka… dość przyjemna myśl zaświtała mi w głowie. Że może… dobrze, że się zgodziłam, że On traktuje mnie poważnie, że ten pocałunek… miał dla niego… jakieś znaczenie. I wszystko szlag trafił. Trudno. Nieraz dostawałam od życia po tyłku i teraz przecież nie mogło być inaczej. Poczuliście ten sarkazm?
O 7:00 obudziłam Zoey, a o 7:35 wyszła do szkoły. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, pojechałam po prostu do biura i zabrałam trochę pracy do domu (Zayn:"Tylko nie próbuj mnie prześcignąć w kategorii Pracoholika Roku!"). Siedziałam tak już chyba ze trzy godziny, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam od stołu w jadalni, przy którym pracowałam, i udałam się do przedpokoju. Zerknęłam w lustro. Nie wyglądałam zbyt dobrze. Podkrążone  oczy, włosy w nieładzie, policzki blade, opadnięte kąciki ust i zwyczajne ciuchy, czyli rozpinany sweter, biała koszulka i dżinsy. Zmusiłam się do uśmiechu, gdyż nie chciałam wystraszyć wyglądem osoby stojącej za drzwiami. Wyjrzałam przez wizjer. Ugh… Tego można się było spodziewać. Nawet ten sztuczny uśmiech zniknął z mojej twarzy.
– Słucham – odezwałam się, nie otwierając drzwi.
– Wiesz, że to ja – odparł.
– Wiem – potwierdziłam.
– Wiem, że jesteś zła – ciągnął – ale nie wiem dlaczego.
Moja irytacja narastała z każdym jego słowem.
– To się, kurwa, dowiedz.
Odeszłam od drzwi z zaczerwienionymi od złości policzkami.
Po raz pierwszy od śmierci rodziców przeklęłam. Od tak dawna dusiłam w sobie  jakiekolwiek emocje. A teraz pojawiał się On i wywracał moje uporządkowane życie do góry nogami, rozbudzając te wszystkie uczucia. Nie pozwolę mu.
Walnął pięściami drzwi, aż podskoczyłam.
– Julie, otwórz!
Stanęłam jak sparaliżowana z bijącym sercem. I wtedy zapadła cisza. Ze strachem podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
– Julie… – w jego głosie słyszałam tylko bezradność, rozpacz, a jednocześnie… swego rodzaju tkliwość, miękkość. Coś, co sprawiło, że poczułam się naprawdę niedobrze. Otworzyłam po prostu te drzwi i spojrzałam na niego. Jeżeli ja wyglądałam źle, to on wyglądał naprawdę koszmarnie. Sine, podpuchnięte oczy, blada cera…
– Naprawdę nie spałeś? – spytałam tak cicho, że nie mogłam być pewna, czy mnie usłyszał.
Skinął tylko głową, zagryzając wargę, jakby z czymś walczył.
Delikatny uśmiech zamajaczył na moich ustach. Może jednak coś go obchodziłam?
– A ten pocałunek? – pytałam dalej. – Coś dla ciebie znaczył?
Oparł się dłonią o framugę i na chwilę spuścił głowę, po czym spojrzał mi w oczy.
– Wszystko – odparł.
I nie wiedziałam, co zrobić. Podejść, przytulić go czy wypytywać dalej o tę zasadę?
– Harry, to… – jąkałam się. – Em…
Patrzyłam na niego, a on na mnie.
– Nie bądź zła – szepnął.
– Jest okej – odparłam, siląc się na uśmiech.
– Nie kłam.
– Nie powinieneś być w szkole? – spytałam dla zmiany tematu.
– Za dziesięć minut zaczynam lekcje – wyjaśnił.
– To idź już, bo się spóźnisz – ponagliłam go, starając się brzmieć naturalnie. Jakoś automatycznie cofnęłam się o jedną czwartą kroku w tył, jakbym się bała, że za chwilę pogwałci moją przestrzeń osobistą. Czułam się… dziwnie. Z jednej strony nie marzyłam o niczym innym, jak o tym, żeby było jak wczoraj, a z drugiej tego nie chciałam. Taka moja natura. Sprzeczna.
– Julie, ja… - zaczął - czuję, że coś jest nie tak, ale nie wiem co… Powiedz mi. Proszę.
– JEST OKEJ – odparłam z naciskiem.
– Ciągle tylko powtarzasz, że jest okej – mruknął podirytowany. – Zamiast powiedzieć, o co naprawdę chodzi. Kłamiesz.
Miał rację. Nie było okej. Ale tylko ze mną. Chciałam, żeby po prostu sobie poszedł. Żeby o mnie zapomniał. Bo może wtedy ja zapomniałabym o nim…
Ale to nie był czas na zwierzenia. On nie miał się tego dowiedzieć.
Przygryzłam nerwowo policzek od środka.
– Harry, to nie jest dobry moment. Spóźnisz się – próbowałam się ratować.
– A kiedy będzie dobry moment? – pytał. – Kiedy?
Nigdy, pomyślałam, ale nie wypowiedziałam tego na głos.
– Harry, spóźnisz się – powtórzyłam po raz kolejny.
Westchnął tylko ciężko i podniósł rękę, jakby chciał mnie dotknąć, ale po chwili ją cofnął zrezygnowany.
– Do zobaczenia na zebraniu – rzucił tylko krótko i zbiegł ze schodów.
____________________________________________________________
Z trudem się wyrobiłam. Rozdział jest... jaki jest. Nie będę kłamać, że jakoś wybitnie mi się podoba. Teraz pozostawiam go Waszej ocenie. :) ♥
A, no i wkrótce przekroczymy próg tysiąca wyświetleń. Dziękuję za to i za pokaźną liczbę wyświetleń pod poprzednim rozdziałem. No i jeżeli są tu jacyś obcokrajowcy (especially from France ;)), to zachęcam do komentowania. Miło by było. ;*

5 komentarzy:

  1. Boski rozdział. Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Mam wrażenie, że piszę to samo. Ale po prostu mi się podoba :)
    Już chcę wiedzieć, co będzie dalej. Nie dajesz nam spokoju. Jest bardzoo ciekawie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite!!! <3
    Hazz się chyba serio zaangażował, że aż tak to przeżywa :D <3
    Słoooodko <3
    Koooooooooocham soł maaaacz <3
    Nie mogę się odczekać kolejnego rozdziału <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Jest trzecia w nocy i najwyraźniej nie tylko Harry i Julie nie mogą spać . Uwielbiam to fanfiction . I może nie komentuje jakoś specjalnie wybitnie to wiedz, że jest ono genialne.*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. The best <33
    Love it <33 sooooł macz ;) rili
    Jesteś świetna w tym, co robisz ;D Bardzo przyjemnie czyta się Twoje prace.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste, jakie słodkie że nie spa£ całą noc <33 Kochany ;D Czekam na next'a i życzę weny <33 alive-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K