piątek, 26 września 2014

ROZDZIAŁ 7

Zjedliśmy kolację, podczas której Zoey gadała jak najęta. Byłam jej za to wdzięczna, gdyż jakoś nie miałam ochoty na konwersację. Harry najwyraźniej też. Siedział jakiś taki milczący i daleki, jakby nad czymś rozmyślał.
Po skończonym posiłku posprzątałyśmy i zaproponowała, że pozmywa. Na chwilę weszłam do przedpokoju i z torebki wyjęłam portfel, a następnie przeszłam przez kuchnię i z cichym westchnięciem udałam się z powrotem do jadalni.
- Ile płacę? – spytałam Harrego, zajmując swoje miejsce przy stole.
- Nie wygłupiaj się – odparł, po czym machnął lekceważąco ręką. – Kolacja była wystarczającą zapłatą.
- Nie, no; ty się nie wygłupiaj. Zapracowałeś. Należy ci się.
- To nie była praca, tylko przyjemność – stwierdził. – A jeśli tak bardzo ci zależy, to możesz ze mną pójść na kolację – dodał ściszonym głosem.
- Myślałam, że ten temat mamy już za sobą – odparłam z irytacją.
- Chyba ty masz, bo ja nie zamierzam się tak łatwo poddać – powiedział chłodno. – Jesteśmy uparci jak dwa osły, z tym że to ja noszę spodnie i w pewnym sensie mam przewagę.
- To jakaś groźba? – spytałam, przygryzając wargę nerwowo.
- Skądże.
Oparłam się o oparcie krzesła, bębniąc palcami o stół i przez chwilę mierzyłam się z nim na spojrzenia.
- Okej – odezwałam się. – Zgadzam się.
- Na co? – zapytał, wyraźnie ucieszony.
- Pójdę z tobą na tę kolację, ale mam dwa warunki.
- Słucham.
- Pierwszy: płacę za siebie.
- Jak sobie życzysz – przytaknął, szczerząc się jak małe dziecko, gdy zobaczy lizaka.
- Drugi: potem dajesz mi spokój.
- Po tej kolacji nie będziesz chciała spokoju – mruknął niby do siebie.
- Zobaczymy – odparłam.
Zaśmiał się.
- Jesteś urocza.
- Wiem.
- No nic – odezwał się po chwili ciszy. – Będę się zbierał. Muszę się wyspać.
Podniósł się z miejsca, a ja za nim. Przeszliśmy przez kuchnię i pożegnał się z Zoey krótkim ‘do widzenia’. Otworzyłam mu drzwi i wyszedł.
- To ja… - Obrócił się na pięcie w moją stronę. – Przyjdę po ciebie jutro o wpół do ósmej. Pasuje?
- Jasne.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Z westchnieniem ulgi zamknęłam za nim drzwi i skierowałam się do kuchni, gdzie zajęłam miejsce przy stole.
- Już myślałam, że dasz mu kosza – westchnęła Zoey, chowając talerz do szafki.
- Taki miałam zamiar – odparłam. Co się ze mną działo? Nawet jej nie ochrzaniłam za to, że podsłuchiwała. Dlaczego ja w ogóle się zgodziłam na tę kolację? Przecież mogłabym się łatwo wymówić, że idę do pracy. Skłamałabym, bo wyjątkowo poniedziałek miałam wolny, ale przecież on nie musiał o tym wiedzieć.
- Dziwna jesteś – stwierdziła, siadając obok mnie. – Taki fajny facet na ciebie leci, a ty go odtrącasz.
- Zapewne słyszałaś naszą rozmowę w kuchni. Nie będę się powtarzać. To wszystko dla twojego dobra, Zoey.
- „Dla mojego dobra”. „Dla mojego dobra” – powtórzyła z ironią. – Za rok wyjdę z tej szkoły i mam szczerze gdzieś, co inni sądzą o tym, że będziesz chodzić z moim nauczycielem! – oznajmiła podniesionym głosem. – On ma rację! Chowasz głowę w pasek. Ale On zburzy ten mur, którym się otoczyłaś, a ja będę tylko patrzeć na to z boku i mu kibicować. Wydaje ci się, że jesteś szczęśliwa? Mylisz się i to grubo.
- Tu nie chodzi nawet o to – skłamałam. – On po prostu mnie nie interesuje.
- Ideał cię nie interesuje! Ciekawe, kto, w takim razie? A może ty jesteś jakaś inna, co? – mówiła wzburzona. – Mężczyźni cię w ogóle nie interesują?
- Interesują mnie, ale…
- Nie ma ale! Jutro bez dyskusji idziemy na zakupy, a potem do fryzjera i kosmetyczki, bo na tej kolacji masz wyglądać co najmniej jak Cindy Crawford parę lat temu!
Westchnęłam tylko ciężko. Zoey miała rację. Lecz czy to zmieniło moje nastawienie do niego?
____________________________________________________________
Nie będę się rozpisywać. Dziękuję za komentarze. ♥ Jedyne, co mnie martwi, to to, że jesteśmy już prawie w połowie publikowania wszystkiego, co już napisałam, a jakoś nie mam siły, żeby z tym ruszyć. Cóż, nie ma co się przejmować na zapas. :) Pozdrawiam. xoxo

4 komentarze:

  1. Hmm...świetny rozdział, wow :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Super, że Julie zgodziła się na tą kolację :D Mam nadzieję, że szybko zmieni nastawienie do Harry'ego :D <333
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na na next!!!!!<33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny. Uwielbiam to opowiadanie. Już nie mogę doczekać się tej randki. :*


    Ps. Przepraszam. Moje komentarze są krótkie i nie wystarczające, aby opisać jak świetnie piszesz, ale moj czas jest bardzo ograniczony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę... Nie miałam jakoś okazji, żeby wpaść. Przepraszam
    Naturalnie, iż rozdział jest genialny. Jakby inaczej ;D Fajnie, że Julie zgodziła się na tą kolację i... Ogólnie fajnie, że fajnie xdd. Lubię Hazzę w takim wydaniu ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K