- I jak? – zapytałam, odkładając lekturę na stolik.
- Wydaje mi się, że coś już jarzę, ale zobaczymy – odparła blondynka optymistycznie.
- Ja się będę zbierał – głos zabrał Harry.
- Nie! – zaprotestowała energicznie Zoey. – Niech pan zostanie z nami na kolacji, proszę! Julie, zgódź się!
W myślach zaczęłam analizować wszystkie za i przeciw.
- Nie… nie będę przeszkadzał – odezwał się po chwili z zakłopotaniem.
- Nie będziesz – odparłam szybko. – O ile zadowoli cię zwykły talerz spaghetti – dodałam.
- Lubię spaghetti – zaśmiał się.
- Przepraszam na chwilę. Idę do toalety – wtrąciła się Zoey, znikając nam z oczu.
- Jane Austen? – spytał, podbródkiem wskazując na książkę, która leżała na stoliku.
- Znasz ją? – zdziwiłam się.
- Zapominasz, że jestem nauczycielem angielskiego – odparł, siadając obok mnie. – „Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony”* – zacytował, uśmiechając się zawadiacko.
- „Ludzkość cierpi na niedobór mężczyzn, w szczególności zaś mężczyzn, którzy są czegoś warci”* – szybko się odgryzłam.
- Uważaj, bo wezmę to do siebie. – Pogroził mi palcem z rozbawieniem. – Dobrze znasz tę książkę – stwierdził. – Jesteś… romantyczką?
- Kiedyś byłam – odparłam.
- A teraz? Coś się zmieniło? – dopytywał.
- Tak.
- Co?
- Nie szukam miłości – wyznałam. Nie wiem, skąd mi się wzięła ochota na zwierzenia, ale skoro pytał…
- Dlaczego? – Przysunął się do mnie bliżej, o ile było to możliwe.
- Nie potrzebne mi kolejne problemy. Zoey wystarczy.
- Sądzisz, że miłość jest problemem?
- Obowiązkiem, a ja na kolejne nie mam czasu.
- Nie uważasz, że to chowanie głowy w piasek? Próbujesz odgrodzić się od szczęścia murem, ale ono i tak znajdzie to ukryte wejście. Zobaczysz.
- Jak to mam rozumieć? – spytałam głupkowato, chociaż dobrze wiedziałam, o co mu chodzi.
- Na miłość nie ma rady – odparł spokojnie. – Nie uciekniesz przed nią. Po prostu. Zakochujesz się i już. I nawet jeśli otoczyłaś serce lodem, to ona i tak je stopi. Ani się obejrzysz, gdy dla ukochanej osoby zrobisz wszystko. Może i znamy się krótko, ale ty lubisz mieć kontrolę nad sytuacją, prawda? Taka już jesteś. A miłość cechuje nieobliczalność i może właśnie dlatego się jej boisz.
- Ty skończyłeś filologię czy psychologię, bo zaczynam mieć wątpliwości? – zakpiłam. – Idę robić kolację, a swoje wywody możesz zachować dla uczennic. One lubią słuchać o takich romantycznych bzdetach.
Wstałam z miejsca i poszłam do kuchni, gdzie natknęłam się na Zoey. Zapewne podsłuchiwała, ale nie miałam już ochoty się nad tym głowić.
Z odpowiednich szafek wyjęłam potrzebne składniki i rzuciłam się w wir kuchennych prac. Zoey natomiast udała się do salonu, gdzie zapewne z „panem Stylesem” miała zamiar pooglądać telewizję.
Nagle po kilku minutach zobaczyłam jego sylwetkę w drzwiach.
- Nie jesteś z Zoey? – zapytałam, nie odrywając wzroku od sosu.
- Powiedziałem, że ci pomogę – odparł, jakby to miało wszystko wyjaśnić.
- Aż tak cię zanudziła? Biedaczek… - westchnęłam z udawanym współczuciem.
- Nie ona, tylko ten program popularnonaukowy, który włączyła – powiedział mi na ucho konspiracyjnie. – Serio interesują ją takie rzeczy?
- Serio, serio. To urodzony naukowiec – odparłam.
- Mogę ci w czymś pomóc?
- Nie bardzo. Już wszystko gotowe. Jak chcesz, to popilnuj makaronu. Wolisz al dente czy miękki?
- Miękki.
- To pilnuj.
Uważnie mieszałam sos, nie chcąc, żeby się przypalił.
- Zoey bardzo cię lubi – stwierdziłam.
- Wiem i co?
- Jeśli się w tobie zakocha, to urwę ci… coś – zagroziłam mu.
Zaśmiał się cicho. Nagle poczułam jego dłonie na biodrach.
- Zoey liczy raczej na to, że my się ‘spikniemy’ – odparł.
- Skąd wiesz?
- Delikatnie daje nam to do zrozumienia, nie zauważyłaś? Te jej ciągłe latanie do toalety, ta prośba, żebym został na kolacji… chyba o czymś świadczą.
- No i co?
- Wszystko w naszych rękach. A raczej w twoich.
- Czy pan mnie próbuje poderwać, panie Styles?
- Bardzo panna domyślna, panno Spencer.
- Niestety, trafił pan pod zły adres. Nie jestem taka łatwa jak by się mogło panu wydawać. – Zdecydowanym ruchem strąciłam jego dłonie z bioder, lecz on ponownie mnie za nie chwycił, obracając twarzą do siebie.
- Wiem – odparł. – I to mi się właśnie w pannie najbardziej podoba.
Chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Po raz pierwszy od dawna usłyszałam od mężczyzny, że mu się podobam. Po raz pierwszy w takiej formie. Ale ja, do cholery, nie szukałam ani miłości, ani nawet krótkiej przygody.
- Zapominasz o czymś – powiedziałam zdecydowanie.
- O czym? – zapytał.
- Jesteś nauczycielem mojej siostry – odpowiedziałam krótko i odwróciłam się do niego tyłem.
- I co z tego? – w jego głosie dało się słyszeć narastającą irytację. – Co to ma do rzeczy? Co to ma do nas?
- Po pierwsze nie wypowiadaj się w liczbie mnogiej – odparłam chłodno. – Jestem tylko ja i ty. Po drugie pomyślałeś, jak by to wyglądało? Jeśli te korepetycje faktycznie coś dadzą, oceny Zoey powinny pójść w górę. I co? I nagle okazuje się, że jej siostra spotyka się z jej wychowawcą. Podejrzane, prawda? A po trzecie już mówiłam, że nie chcę od ciebie niczego. Po prostu naucz moją siostrę ojczystego języka. Tyle.
Odpowiedziała mi cisza. Odetchnęłam. Chyba dał sobie spokój, pomyślałam.
Bardzo się myliłam…
*cytaty pochodzą z romansu Jane Austen "Duma i Uprzedzenie"
____________________________________________________________
Jakby coś, to to nie jest koniec opisu tego wieczoru. ;) Jak to napisała Patrycja, "Styles jak zwykle zaczyna od konkretów". :D Ja tam zazdroszczę Julie, ale - jak widać - Harry będzie się z nią musiał jeszcze trochę pomęczyć. ;D
Pozdrawiam i... komentujcie. ♥♥♥
Jakby coś, to to nie jest koniec opisu tego wieczoru. ;) Jak to napisała Patrycja, "Styles jak zwykle zaczyna od konkretów". :D Ja tam zazdroszczę Julie, ale - jak widać - Harry będzie się z nią musiał jeszcze trochę pomęczyć. ;D
Pozdrawiam i... komentujcie. ♥♥♥
Słoooodkie :D
OdpowiedzUsuńCzy ona wreszcie go do siebie dopuści??? :D <333
Oni są uroczy *.*
Czekam na kolejny rozdział <333
Jak ja to uwielbiam. Może nie powinnam tego mówić, ale za każdym razem jak to czytam czuję się podniecona. To co on robi totalnie wyprowadza mnie z równowagi w pozytywną stronę. Jak ona może mu się oprzeć?! :)
OdpowiedzUsuńSzybko pochłonęłam każde słowo, no boski i przepiękny rozdział <3 Ach, no nie odpuścisz sobie... znowu jestem megaa ciekawa, co jest dalej, bo końcówka rozdziału mówi, że coś jeszcze się będzie działo...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ojejku... Ja tak bardzo lubię czytać to, co piszesz. Masz taki swój sposób. Taki inny... Wiem, że każdy pisze inaczej, ale to Twoje 'inaczej' jest jeszcze 'inniejsze'. Heh... Te moje wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. A Harry... Oh ❤️❤️ Nawet, gdyby był seryjnym mordercą i tak bym go kochała, a takie wcielenie -kocham tym bardziej ^.^
Genialne *.* Po prostu genialne <3 Na pewno ją pocałuję ja to czuję *.* <3
OdpowiedzUsuńMy spouse and I stumbled over here from a different web address and thought
OdpowiedzUsuńI should check things out. I like what I see so now i'm
following you. Look forward to going over your web page yet
again.
my webpage - Dean Grazios bbb