wtorek, 16 września 2014

ROZDZIAŁ 5

* * *
Wstałam o 7:00, ale tylko po to, żeby obudzić Zoey, bo potem ponownie położyłam się do łóżka. Z pracy wróciłam o piątej nad ranem. Na szczęście był piątek, a weekendy miałam wolne, więc wystarczyło odespać tę noc i mogłam się cieszyć trzydniowym wypoczynkiem. Wstałam więc około jedenastej i zrobiłam sobie późne śniadanie. Zjadłam je, a następnie wypiłam filiżankę kawy. Posprzątałam po posiłku i pozmywałam naczynia. Później chwyciłam kartkę i długopis i wzięłam się za robienie listy zakupów. Zajęło mi to piętnaście minut. Kawałek papieru schowałam do portfela. To wszystko włożyłam do torebki i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Zeszłam po schodach i opuściłam budynek. Wsiadłam do samochodu i po chwili stanęłam przed ogromnym marketem. Wyszłam z pojazdu i zamknęłam go.
Stałam właśnie przy półce z napojami, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Pospiesznie wyjęłam go z torebki i spojrzałam na ekran wyświetlacza. „Nieznany numer”. Mógł to być każdy. Od mojej szefowej po przemiłą panią zapraszającą mnie na pokaz ścierek kuchennych. A ja - nie wiedzieć czemu - pomyślałam właśnie o Nim – Haroldzie Stylesie we własnej osobie. Lecz z drugiej strony po co by miał dzwonić, skoro powiedziałam, że jeśli Zoey się zgodzi, to sama do niego przyjdę? A chociażby dlatego że przez telefon trudniej by mi było odmówić niż po prostu nie przyjść. Odebrałam.
- Halo?
- Dzień dobry – odparł znajomy, głęboki głos.
- Ach, to pan… - westchnęłam, udając zdziwioną.
- Owszem. Postanowiłem oszczędzić pani fatygi i zadzwonić – powiedział tonem, który jakby sam nakazał mi mu za to podziękować.
- Jak miło z pana strony! – odparłam z przesadnym entuzjazmem.
- Zoey zgodziła się na korepetycje? – spytał, zupełnie ignorując moją złośliwość.
- A jak pan myśli? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. – Gratuluję tak szybkiego pozyskania sympatii żeńskiej części swoich uczniów.
- Więc kiedy mogę się spotkać z pani siostrą? – Ugh… Jeszcze raz mnie, człowieku, zignorujesz, a wyjdę na ulicę i zacznę zabijać.
- Jutro jest sobota. Pasuje panu… no nie wiem… o 17:00? – zapytałam.
- Oczywiście – odpowiedział beznamiętnym tonem.
- Mam przyprowadzić Zoey do pana czy przyjdzie pan do nas?
- Wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli ja przyjdę do pani. Adres jest w dzienniku. Trafię bez problemu.
- Oczywiście. Jak pan woli. W takim razie do widzenia.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Moje zamiary wobec Szanownego Pana Stylesa były jasne: Totalna ignorancja.
* * *
Ignorancja ignorancją. Sama nie wiem, dlaczego całą sobotę spędziłam na sprzątaniu. O 15:00 mieszkanie lśniło. Z westchnieniem ulgi opadłam na naszą beżową kanapę, chwytając pilota od telewizora. Wcisnęłam czerwony guzik i po chwili ekran rozbłysnął kolorowo. Kilkanaście sekund później Zoey do mnie dołączyła.
- Powaliło cię dzisiaj? – westchnęła. – Ja rozumiem. Dokładne sprzątanie itd., ale bez przesady!
- Raz na jakiś czas można – odparłam wymijająco.
- A może to przez to… - zaczęła, mrużąc oczy – że nas dzisiaj pan Styles odwiedza?
- Teraz to chyba ciebie powaliło! – zareagowałam gwałtownie, pukając ją palcem w czoło.
- No co? Jest fajny… i przystojny… W sam raz dla ciebie.
- Daj spokój – ucięłam krótko, wlepiając wzrok w telewizor.
Leciała akurat jakaś beznadziejna komedia. Siedziałyśmy w ciszy, bo była tak beznadziejna, że nie miałyśmy nawet z czego się śmiać. Punktualnie o 16:45 zadzwonił dzwonek do drzwi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Zoey też.
- Nie otworzysz? – zapytałam.
- Muszę… do łazienki. – Wyskoczyła z salonu jak oparzona, a ja niechętnie wyłączyłam odbiornik pilotem i skierowałam się do przedpokoju. Wyjrzałam przez wizjer z przyzwyczajenia i otworzyłam.
- Dzień dobry – przywitałam się oficjalnym tonem.
- Dzień dobry – odparł, uśmiechając się pogodnie.
Wpuściłam go do przedpokoju.
- Gdzie Zoey? – zapytał, rozglądając się wokół.
- W łazience. Zaraz powinna przyjść.
- Aha.
Poczułam się niezręcznie, dlatego postanowiłam zadać standardowe pytanie:
- Napije się pan czegoś?
- Możemy zacząć mówić sobie po imieniu? – odparł szybko, jakby tylko czekał na okazję, żeby mnie o to spytać. – Będzie wygodniej – dodał po chwili.
- Oczywiście. Julie. – Wyciągnęłam w jego stronę rękę, którą on uścisnął.
- Harry.
Puściliśmy swoje dłonie i wtedy z łazienki wyszła Zoey.
- Dzień dobry – przywitała się.
- Dzień dobry – odparł.
- Może pójdziecie… do pokoju Zoey? – zaproponowałam.
- Oczywiście – przytaknął.
- Jasne – odpowiedziała blondynka i po chwili zniknęli za drzwiami pomieszczenia.
Udałam się do salonu. Ze stolika chwyciłam laptopa i zajrzałam na facebooka, jednak znudziło mi się to po pół godziny, więc odłożyłam komputer na swoje miejsce. Stanęłam i podeszłam do okna. Z chęcią wyszłabym się przejść, ale wolałam jednak nie zostawiać siostry sam na sam z kimś, kogo prawie nie znałam i który na pierwszym spotkaniu raczej nie wzbudził mojej sympatii. Nawet jeśli ten ktoś był jej nauczycielem. Chwyciłam zatem jakieś romansidło Jane Austen z biblioteczki i zaczęłam czytać.
____________________________________________________________
Więcej Harrego w tym rozdziale niż w poprzednim, co mnie bardzo cieszy. :D Teraz już chyba będzie stale gościł w każdym rozdziale. Mam nadzieję, że się cieszycie. :D Kolejny rozdział, jak zwykle, w piątek. :) Akcja w nim bardzo się rozwinie, więc przyznam szczerze, że sama jestem cholernie podekscytowana, że będę mogła nim się z Wami podzielić. ;)
PS. Odp. do Klaudii: Jeszcze się umówią. Już naprawdę niedługo. ;)

6 komentarzy:

  1. Ooo jak świetnie, że mogłam przeczytać ten rozdział :) Super! I jestem bardzooo ciekawa kolejnego, skoro i Ty jesteś nim podekscytowana. Nie trzymaj nas tak długo w niepewności.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!!! <333
    Koooooooocham to :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku!!
    Świetne *-* Coś czuję, że następny rozdział będzie hdjavajkwkspqbkavakbkxkx. Także ten ;) Oh, bo nie mogę się doczekać!!
    Super rozdział; super opowiadanie <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhuhuhu, coś czuję ze będzie się działo *.* Kochaaam tego bloga. Ciekawie się zaczyna :) zapraszam do siebie: alive-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtórzę się, ale zakochałam się w tym opowiadaniu. Najcudowniejsze! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. What's up, I log on to your blog regularly. Your humoristic style is witty, keep it up!


    my homepage ... dream come true rose

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K