wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 22

Na początek krótka odpowiedź do Wiktorii. Reakcja Julie na słowa Harrego miała być właśnie taka przesadzona i miło mi, że zwróciłaś na nią uwagę. :* Sama byłam trochę poirytowana jej zachowaniem, czytając poprzedni rozdział. Ja też bym z Harrym pogadała. Chociażby dlatego, że to Harry. *.* ;) W tym rozdziale sprowadzamy naszą Julie na ziemię. :D


* * *
Zapukałam do drzwi cioci Daisy*. Otworzyła po kilku sekundach, po czym od razu uśmiechnęła się na mój widok. Nieśmiało odwzajemniłam ten gest, choć od czasu rozstania z Harrym nawet takie proste czynności zdawały się przewyższać moje siły.
Ciocia Daisy była tak naprawdę przyjaciółką mojej i Zoey babci, lecz tak bliskie miałyśmy z nią kontakty, że nazywałyśmy ją po prostu ciocią. Odkąd pamiętam, co roku jeździłyśmy do niej na wakacje do jej domku nad morzem. Była taką swego rodzaju dobrą wróżką; na wszystko miała jakąś radę, a jej szarlotka leczyła ze wszystkich smutków. Postanowiłam ją odwiedzić, gdyż właśnie teraz w czerwcu, mijało dziesięć lat od śmierci jej męża - wujka Petera - którego, tak na marginesie, byłam oczkiem w głowie. Ten wyjazd traktowałam też jako swego rodzaju terapię. Fizycznie niewiele się we mnie zmieniło. Życie nauczyło mnie nieużalania się nad sobą. Gorzej było z moją psychiką. Nagle wszystko się posypało. Nie potrafiłam sobie poradzić z tym wszystkim, co się działo ze mną ostatnio: próba gwałtu, oszpecenie, rozstanie...
Usiadłam przy stole w kuchni cioci, spoglądając na morze, które było wyjątkowo spokojne.
- Jak się trzymasz, dziecko? - spytała ciocia.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie chcesz rozmawiać?
- Nie wiem - odparłam. - Z jednej strony mam ochotę wykrzyczeć wszystkie swoje żale, lecz z drugiej chciałabym po prostu się zabić, nie mówiąc nikomu, jak się czuję. Rozumie ciocia?
- Bardziej niż ci się wydaje. - Uśmiechnęła się.
Na chwilę zapadła cisza przerywana miarowym tykaniem zegara w tle.
- Rozstałam się z Harrym - oznajmiłam, nieśmiało spoglądając na kobietę.
- Z Harrym? Dlaczego? Wydawał się być taki miły przez telefon…
- Ciociu, ty wiesz... - Nabrałam powietrza w płuca. - co mi się stało. Wiesz, skąd to. - Potarłam delikatnie wierzchem dłoni swoją bliznę. Ciocia Daisy skinęła głową. - Okazało się, że mężczyzna, który mi to zrobił, to... Może zacznę od początku. Rozstaliśmy się z Harrym, bo on... zrobił coś bardzo złego... - Zacisnęłam na chwilę szczękę, przymykając oczy. - Obudził się po jakiejś imprezie zupełnie nagi, a potem jakaś dziewczyna przyznała się, że ją zgwałcił. Dlatego wyjechał z rodzinnej miejscowości. Ludzie nie chcą go tam znać. Twierdzi, że nic nie pamięta z tamtego wieczora, ale... Facet, który mi to zrobił, to były chłopak tamtej dziewczyny. Chciał się zemścić na Harrym.
- Współczuję ci, dziecko. - Ciocia chwyciła moje dłonie. - On ci to wszystko powiedział?
- Tak.
- Zaznaczył, że nic nie pamięta?
- Tak.
- Znając ciebie, to zapewne po prostu go wyrzuciłaś, nie słuchając dalszych wyjaśnień, mam rację?
- Um... No tak... - potwierdziłam.
- A teraz sobie to wyrzucasz, bo dalej go kochasz i nie możesz przestać?
- Niezupełnie. Ciociu, ja... kocham go. Jego zapach, jego uśmiech, samą jego obecność. Mogłabym godzinami leżeć na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w jego oddech. Zastanawiać się, na jaki głupi pomysł wpadnie tym razem, albo ile mi zajmie wywietrzenie w kuchni po jego próbach zrobienia kolacji...
- Ale?
- Ale nie potrafię znieść myśli, że on zrobił tamtej dziewczynie to, co próbowano zrobić mi. Leżałam tam... - Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - na tym chodniku i myślałam tylko: "Boże, niech to się wreszcie skończy". Czułam się taka... brudna. Chciałam tam umrzeć, bo nie wyobrażałam sobie życia po tym, jak ktoś siłą wziął mnie sobie na własność. Ja po prostu wiem, co czuła ta dziewczyna, i nie mam pojęcia, jak on mógł żyć ze świadomością, że wyrządził jej taką krzywdę.
- Prawdopodobnie wyrządził, bo pewności nie masz.
- Słucham?
- Przepraszam cię, Julie, za to, co teraz powiem, ale... schowałaś głowę w piasek. Poszłaś na łatwiznę. Prościej było odejść, prawda? Moim zdaniem powinnaś przy nim być i go wspierać. On też nie miał łatwo. Sama powiedziałaś, że wszyscy się od niego odwrócili. Teraz ty... A dlaczego się odwrócili? Bo "chyba" zrobił coś, czego nie pamięta, a co prawdopodobnie było tylko jakimś perfidnym kłamstwem głupiej dziewuszki, która nie miała tyle oleju w głowie, żeby pomyśleć, że właśnie niszczy mu całe życie. Pozwoliłaś tej głupiej dziewczynie zburzyć swoje szczęście i coś, co miało szansę przetrwać lata, a może nawet całe życie.
- Tak, ale... Nie wiemy, czy... to było kłamstwo...
- I tutaj tkwi kruczek. Nawet nie próbowałaś pomóc mu dociec prawdy. Przecież pracujesz w agencji detektywistycznej. Wystarczyłaby jedna rozmowa z twoim szefem. Znaleźlibyście tamtą dziewczynę, porozmawiali z nią. Wątpię, czy po tylu latach chciałaby jeszcze kłamać.
- Ale może też to potwierdzić.
- Przynajmniej wtedy będziesz miała pewność, że zrobiłaś dobrze, rozstając się z nim. Chyba lepsze to niż żałowanie do końca życia, że się nie spróbowało.

Harry
Potarłem twarz dłońmi, obserwując klasę, która właśnie pisała test. Tak potwornie źle się czułem. Przerastało mnie już to wszystko. Pogubiłem się w tej tęsknocie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ona przestała całkowicie się ze mną kontaktować. Jej telefon jest wiecznie zajęty, nie odpisuje na sms-y, w mieszkaniu też jej nie ma. Wyjechała. Tak po prostu. Bez słowa. Zostawiając Zoey samą.
Cholera, tęsknię za nią. Kocham ją i nie mogę przestać, mimo że to już miesiąc. Boże, powiedz mi, co mam zrobić, żeby do mnie wróciła!
Nagle przyłapałem jednego z chłopaków na ściąganiu.
- Mike! - podniosłem głos.
I co ja mam zrobić? Okazać się sukinsynem i wpisać mu szmatę na czysto?
- Przesiądź się - nakazałem stanowczo.
Spuścił wzrok, przenosząc się do ławki z tyłu. Nie pisał testu dalej; widocznie na serio nic nie umiał. Trudno. Tak przynajmniej będzie mógł poprawić ten test. Gdybym mu wpisał laskę za ściąganie, na pewno by tej możliwości nie miał.
Szkoda, że w życiu nie radzę sobie tak jak z uczniami, pomyślałem z goryczą.
Dwadzieścia minut później zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli do mnie podchodzić, kładąc arkusze na moje biurko.
Ostatnia w kolejce była Zoey. Niepewnie odłożyła kartkę i spojrzała na mnie, lekko się uśmiechając.
- Ja... - zaczęła - nie wiem, co się stało, ale na pewno sobie na to nie zasłużyłeś.
Sam fakt, że zwróciła się do mnie na 'ty' świadczył o tym, że mówi o Julie.
Wyciągnęła z kieszeni małą karteczkę i podała mi ją.
- Julie mnie za to zabije, ale... Proszę. - Podała mi mały kawałek kartki. - Ona jest tutaj. Zrób wszystko, żeby było jak dawniej, bo ona… udaje tylko silną. Od waszego rozstania jest psychicznym wrakiem. Pomóż jej.
Przez dobrych kilka minut siedziałem, obracając w palcach karteczkę, i analizowałem to wszystko.
Po chwili wstałem, orientując się, że już skończyłem lekcje.
Chrzanić to wszystko. Dostałem drugą szansę. Byłbym idiotą, gdyby jej nie wykorzystał.
Wyszedłem z budynku i wsiadłem do samochodu, lecz nie skierowałem się w stronę mieszkania. Po chwili znalazłem się na ulicy, gdzie wynajmowałem garaż. Otworzyłem go i zaświeciłem światło, po czym ściągnąłem kawał materiału i moim oczom ukazał się motocykl. Z troską przesunąłem po nim dłonią.
Wszystko albo nic.

*Wiedzieliście, że Daisy znaczy: ‘stokrotka’? Bo ja do niedawna nie. :D
____________________________________________________________
No i jak myślicie? Jest szansa na happy end w tej historii? ;)
A teraz obiecany spojler dotyczący nowego ff. ;3 Będzie on nosił tytuł "Amnesia" i wbrew pozorom nie będzie miał nic wspólnego z piosenką 5sos. ;) Wątek miłosny będzie tylko wątkiem pobocznym (chociaż na pewno w kilku rozdziałach skupię się tylko na nim), a na główną bohaterkę chyba jednak wybiorę Lily Collins, bo tak jakoś... wbiła mi się w mózg i za każdym razem, gdy myślę o tej historii, widzę ją. Chyba po prostu świetnie pasuje do roli Carter (bo tak będzie miała na imię główna bohaterka). ;) Głównym bohaterem będzie Harry (jakżeby inaczej ^^) i większość rozdziałów będzie pisana z jego perspektywy (tak dla odmiany). :) To tyle na razie. Rozpoczęcia tego bloga nie planuję jednak w najbliższym czasie (chociaż już go założyłam, tylko że Wy go nie widzicie :D). Wierzcie mi, że napisanie fanfica, który miałby odpowiednią długość, nie jest w moim przypadku takie proste. Zanim wezmę się za pisanie, muszę mieć dość szczegółowy plan w głowie, a potem jeszcze czas na pisanie, a z tym drugim u mnie kiepsko (mimo że jest przerwa świąteczna). Baaardzo ważny konkurs mam 10. stycznia, a jestem totalnie nieogarnięta z lekturami. Życzcie mi powodzenia. ;) Na pewno tak gdzieś jutro zamówię szablon. ;)
Pozdrawiam i proszę o to, co zawsze... komentujcie. x ♥
PS. Wiem, jak późno dodaję ten rozdział, dlatego przepraszam za wszelkie błędy, których mój zmęczony mózg nie jest już w stanie wychwycić. Chyba zbyt długo już siedzę nad tym rozdziałem. Ten początek z ciocią Daisy pisałam cały od początku, bo poprzedni był do kitu. Usiadłam sobie przed północą i tak myślę: "No, to tylko poprawię ten rozdział i kładę się spać". Hahahahahahaha. :DDD
PS.2 Ten motor Harrego i morze, nad którym właśnie znajduje się Julie, to takie nawiązania do szablonu (a dokładniej do nagłówka). ☺

8 komentarzy:

  1. Niesamowite ;* Kurde, nie mogę się doczekać klejonego rozdziału ❤ faktycznie Julie postąpiła bardzo nieodpowiedzialne od razu określając ich miłość i to co ich łączyło... ale dobrze, że ona ma tak mądrą ciotkę :D no cóż, sądzę, że szansa na happy end jest ogromna :D no i on jeszcze tym motorem do niej tam będzie zasuwał ;* prawie jak rycerz na białym koniu, do cholery! Dlaczego ja też nie mogę mieć takiego Harry'ego? No niesprawiedliwe :D cholerny ideał ;* już napisałam to na twoim drugim blogu, ale jeszcze raz życzę Ci powodzenia z tymi cholernymi książkami xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jest ten rozdział,zresztą tak jak cały fanfiction. :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne. Nie potrafię słowami opisać jak genialne są Twoje dzieła. Są częścią mojego życia. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne, piękne :)
    Liczę na szczęśliwe zakończenie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten fanfiction jest PRZEGENIALNY!! Dopiero dzisiaj zaczęłam go czytać... i już go skończyłam. Naprawdę się wciągnełam.Szkoda tylko że już się kończy ;( no ale pozostaje mi tylko liczyć na HAPPY END i życzyć weny i czasu przy pisaniu kolejnego ;> Zapewne już kojarzysz mnie ze swojego bloga z imaginami, ale jeżeli nie to jestem Twoją nową czytelniczką i szczerze zakochałam się w Twoim pisaniu <3 Naprawdę zazdroszczę takiego talentu. Z góry przepraszam że komentarz znowu tak późno (no ale wczoraj był koło 4 ;p więc dzisiaj jest i tak dużo wcześniej) no ale ostatnio przestawił się mój tryb spania, a jak nie mogę spać to czytam imaginy, a jak kończę coś czytać to komentuje ;p Przepraszam też że się tak rozpisuję i że nie jest to na temat opowiadania, ale ja tak zwykle komentuje, jeżeli ci to przeszkadza to naprawdę przepraszam. ;( życzę powodzenia w konkursach, weny i dużoooooooo czasu ;p~ Monia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam też że skomentowałam tylko ten rozdział (sądziłam że nie zauważysz kilku komentarzy pod rozdziałami sprzed kilku miesięcy) jeżeli jednak tak, to PRZEPRASZAM ;( i jeżeli byś chciała to (chociaż w większości) skomentowałabym rozdziały tutaj i imaginy na Twoim drugim (pierwszym?) blogu ;* ~ Monia

      Usuń
    2. Haha, jak widać - ja też jeszcze nie śpię, męcząc się z tą durnowatą lekturą. ^^
      Nie, wcale mi nie przeszkadza tematyka Twoich komentarzy. Najważniejsze, że tu jesteś i chciało Ci się pisać. :)
      A co do starszych komentarzy, to (pisałam to również w odpowiedzi na Twój komentarz pod Liamem) zauważę każdy, nawet ten dodany pod postem opublikowanym pół roku temu. ;)
      A co do kolejności blogów, to ten jest drugi. Zaczęłam od imaginów. ;3
      Pozdrawiam. ♥

      Usuń
  6. Przepraszam, że tak późno.
    Rozdział piękny.Cudowny.
    Lecę czytać kolejny.
    Anonimek ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K